Mówię o scenie na sali sądowej. Powrót Pacino jest zrobiony jak w filmie familijnym. Potem wzruszenia, oklaski itd. Taki amerykański kicz. Ale na szczęście resztra filmu super, a oglądać grę Ala to prawdziwa przyjemność. 9/10.
To nie sala sądowa, tylko audytorium uczelni ! I co w tej scenie żenującego ? Przemowa Ala jest jedną z najlepszych w światowej kinematografii !
Przemowa tandetna, a jego wejście na salę przewidywalne i tandetne jak w fiomie familijnym. Ale zaznaczam, że chodzi mi tylko o tę scenę, więc Ty, wielbicielu się nie czepiaj, bo reszta bardzo mi się podobała :)
W USA takie przemowy żadną miarą żenujące nie są, traktuje się je poważnie, szczególnie gdy mówi to osoba honorowa. No, ale my Polacy takie przemowy traktujemy jak "mowa-trawa", zasługa to głównie naszych polityków i 50 lat komuny, które nauczyły nas cynizmu i braku zaufania do przemawiających.
Nie traktuj w żadnym razie mojej wypowiedzi jako czepiania się, po prostu wyrażam swoje zdanie o tej scenie, jeśli już jakaś scena jest w tym filmie żenująca, to prędzej rozmowa z policjantem z drogówki albo uprzednia jazda ferrari na oślep :D
Wyrażam tylko opinię. Nie musisz po mnie jeździć. To, że fradment filmu mi się nie podobbał, to nie znaczy, że chciałem zabłysnąć.
Zgadzam się. Mi również zakończenie nie przypadło do gustu, można to było zrobić inaczej. Jazda ferrari też przesadzona. Do sceny przesłuchania chciałem ocenić film na 8, skończyło się na 6.
PS: Świetny Pacino.
Film rewelacyjny, przemowa była fajna i trafiała w sedno prawy, ale te oklaski, wiwaty to rzeczywiście amerykański kicz. Ta scena kiedy wszyscy wstają i klaszczą jest trochę zbyt Hollywood'ska i trochę zbyt "przegięta".
fakt, końcówka nieco żenująca i przewidywalna, ale i tak uwielbiam te film. a scena z Ferrari jest moim zdaniem bardzo udana.
Scena z ferrari mi nie przeszkadzała, ale przemowę i spotkanie tej kobiety na końcu mogli by już sobie odpuścić. Poza tym film świetny.
Zgadzam się końcówka całkowicie spartolona, dałbym 10 ale za tak beznadziejne zakończenie dwie oceny w dół. A argument Pacino, że nauczyciele chcą wychować uczniów ta kapusiów to już w ogóle tandeta i dno. Jak jest wina musi być przecież kara, trzeba ukarać sprawców i pokazać, że nie można liczyć na pobłażliwość. A wniosek z tego płynie, żeby kryć sprawców niech zabijają i gwałcą w imię koleżeństwa. Najgorsze zakończenie w stosunku do jakości całego filmu ;/
Chyba czegoś nie zrozumiałeś i za daleko idziesz z tymi zabójstwami i gwałtami. Sprawcy zostali ukarani, Pacino chodziło o to, że honorowi ludzie nie donoszą na kolegów, a ci powinni sami się przyznać do winy. Tak robi ktoś, kto jest odważny i ma poczucie honoru. Gnida donosi albo wykręca numer i boi się ponieść odpowiedzialność i liczy, że koledzy nie doniosą, bo nie chcą być kapusiami itd. A szkoła przyklaskuje donosicielstwu i korupcji.
Obejrzałem zakończenie, i tamci trzej zostali na jakiś okres próbny za "nie dżentelmeńskie zachowanie", więc żadna kara. Głównie chodzi mi o treść przemówienia i prezentowanie dennych argumentów przez Pacino. Teksty, że szkoła wychowuje kapusiów i stawianie koleżeństwa wyżej od prawdy i sprawiedliwości, kompletnie do mnie nie trafiają. Mogę zgodzić się z decyzją Charliego, ale podnoszenie jej przez Ala do rangi godnego postępowania jest co najmniej głupie. Charlie nie chciał wydać kolegów, to ok, ale gloryfikacja tego jest najbardziej drażniącą sceną w filmie.
A co wg Ciebie należy gloryfikować ? Albo decyzja Charliego była słuszna albo nie, nie ma trzeciej drogi. Czy Al powinien powiedzieć :"Charlie dobrze zrobił, że nie wydał kolegów, ale źle postąpił, bo prawda i sprawiedliwość nie zatriumfowała." ? I jaka to niby sprawiedliwość, jeśli Charlie ma być wydalony za swoje przekonania, a pokrętny George ma być wyniesiony na piedestał ? Do mnie z kolei takie praktyki nie przemawiają. Owszem, głupio kryć szmaciarzy, co nie wezmą na siebie winy, ale żeby nauczyciel wymagał od ucznia donosicielstwa, też nie jest godne pochwały.
nie zrozumiesz tej przemowy i nawet jesli bedziesz wiedzial o co chodzi to i tak nie zrozumiesz, dobrze ze jak nasi dziadkowie walczyli o wolna polske tacy ludzie jak wy siedzieli w domach z potkulonymi ogonami czy tez donosili na siasiada co ulotki nosi, bo z waszym podejsciem to bysmy po rusku gadali ;D przemowa byla idealna! ale nie ma innej osoby w co by w taki sposob to przedstawila, pacino ma ten glos, ktory naprawde porywa ludzi, ten jak by politykiem zostal jakies parti liberalnej to by kariera konkretna zrobil ;D
Dla mnie koncówka filmu, przemowa i finał były rewelacyjne! Pacino wspaniale podkreśla jakie wartości są ważne, jakie wartości są doceniany i wymagane od wielkich ludzi, a takich przeciez chce ta szkoła wychować. Donosicielstwo jest strasznie nielubianą cechą, popieram słowa 'swietojebliwy' o naszych dziadkach... w takich wąłsnie czasach zyl bohater grany przez Ala Pacino. Tak ważna i wyniosła szkoła nie może sobei pozwolić na tolerowanie kapusiów, lecz ludiz wykazujących odwagę, charakteryzujących się dumą i honorem. Koncowa scena była w jakimś sensie podsumowaniem postaci Charliego i całego filmu.
Zaliczam się do grona, które twierdzi, że finał był rewelacyjny. Przewidywalny aczkolwiek rewelacyjny. Przemowa była jak dla mnie genialna.
Scena z przemową była jedną z tych najlepszych scen, jaką było mi zobaczyć w filmach.
oczywiście że będę oglądał bo to klasyka, a pozostań dalej przy tandetnych szmirach
Uważasz, że ci którzy wycięli ten numer wykazali się odwagą i honorem? Słusznie jest nie donosić na kogoś kto działa poza granicą prawa ale w dobrej intencji, ale przecież oni zrobili to dla poklasku. Jak ktoś napisał wcześniej, skoro popełnili wykroczenie, to powinni ponieść konsekwencje. Gdyby nie zasugerowanie tych nazwisk przez George'a sprawcy pozostaliby bezkarni.
Scena z przemową - rewelacyjna, tango - bezbłędne, Pacino - mistrz, dlatego też nie przeszkadzało mi dość przewidywalne, ale także rewelacyjne - jak cały film - jego zakończenie.
Nie zauważyłam w nim nic żenującego.
Scena z przemową przesadzona..szczególnie jeśli chodzi o końcowe oklaski..myślałam, że w tle puszczą jeszcze melodię "We are the champions" xDD Nie zmienia to jednak faktu, że ten film to klasyk i legendarna rola Ala.
Zauważ, że jest ona w bardzo amerykańskim stylu, a do tego typu scen i pokazywanych w taki właśnie sposób, widzowie chyba już dawno się przyzwyczaili. Wg mnie ta scena akurat niczego filmowi nie ujmuje. Pozdr.
Ok to jest Twoja opinia. Ja jednak zdania nie zmienię- nie podoba mi się ta scena..i w moim odczuciu coś przez to ten film traci.
Nie namawiam Cię wcale do zmiany opinii. Gdybyśmy wszyscy mieli podobne zdanie, to fora dyskusyjne by nie istniały. Być może Twoje odczucie jest bardziej trafne od mojego.
Również sie pod tym podpisuje. Bardzo mi się podobały, ale te oklaski i okrzyki na końcu niestety "osłabiły" całość...
coz, wolalbym zeby sie zastrzelil i juz
byloby lepsze zakonczenie ale wtedy popmasa by byla niezadowolona
coz, uroki hollywood, nie ma na to rady
Nie, jego śmierć odebrałaby sens przesłaniu filmu. Myślę, że mogli się zwyczajnie rozstać i byłoby spoko.
Ze by sie zastrzelił to popmasa była by niezadowolona? Tzn, że jak mi się podobało takie zakonczenie jakie jest to jestem z tzw ciemnej popmasy? A moze poprostu tzn ze mam inny gust? Jakby sie zastrzelił to tez dobre byłoby zakonczenie, jednak w tym filmie i przy tych wydarzeniach, ktore mialy tam miejsce, uwazam, ze zakonczenie z przemową pasowało jednak bardziej.
tego nie powiedzialem, ja tez do zakonczenia nic specjalnie nie mam
ale uwazam ze gdyby sie zastrzelil i film sie poprostu urwal byloby znacznie lepiej
ale uwazam ze takie zakonczenie by nie przeszlo ze wzgledu na wlasnie te popmasy ktore chca innych zakonczen, nie okreslam cie jako ciemna popmase a tylko uwazam ze takie zakonczenie jak zaproponowalem by nie przeszlo u wiekszosci
zakonczenia subtelne, niedopowiedzenia itp raczej nie sa w cenie
ludzie chca wyrazistego zakonczenia z wywalonym na stol przekazem lub moralem
ile prawdziwsza bylaby ta historia i o ile bardziej oryginalna i ciekawsza gdyby sie poprostu urwala strzalem w leb bez zbednych wynurzen
takie przynajmniej jest moje zdanie
ale chodzi mi glownie o to ze popkultura rzadko chce lykac takie zakonczenia
To, że popkultura rzadko chce łykać takie zakonćzneia to się zgodze. Ludzie wolą takie filmy jak Transformers, Spiderman itp, gdzie większa część filmu to ostra akcja i efekty specjalne. Ja raczej wolę filmy trudniejsze, cięższe i właśnie tak nie do konca dopowiedziane, jak np. 'The Primer', '12 małp', 'Fight Club', czy coś Lyncha ;)
primera to nie widzialem ale sprawdze w wolnej chwili
no ale 12malp jest jasny i na koncu wszystko staje sie proste jak budowa cepa, historia zatacza kolo i kazde inne zakonczenie nie mialoby racji bytu
wydaje mi sie ze sporo osob albo nie do konca zrozumialo albo nie potrafi ogarnac tego ze film poprostu ni z tad ni z owad poprostu sie urywa smiercia bohatera i nikt nie wywalil im na stol zadnego przekazu ani happy endu
Planeta małp ogólnie jest dość jasna, ale nie wiemy, czy naukowcy w końcu powstrzymali zamachowca - w samolocie siedzi kobieta z przyszłości, to też może coś znaczyć, jednak jest niedopowiedziane.
oni nie chcieli nikogo powstrzymywac, chcieli tylko zazegnac zagrozenie w ich "teraz"
to chyba bylo jasno wywalone w filmie chyba gdzies na poczatku
no i historia zatacza kolo, dzieje sie to co ma sie wydarzyc,
spojrz na ten motyw, bohater podrozuje w czasie i mysli ze moze cos zmieni
ale nie zmienia sie nic, nie jest intruzem tylko jest elementem wydarzen bo okazuje sie ze jako dziecko widzial umierajacego samego siebie
czyli nawet podroze w czasie nic nie zmienily i dzieje sie to co co sie musi dziac
dowodem na to jest to ze facet jako dziecko widzial samego siebie, tzn ze to nie jest tak ze sa 2terazniejszosci i w jednej willisa nie bylo a gdy dorasta to cofa sie wczasie i ciag wydarzen jest inny
to jest poprostu bledne kolo i dzieje sie to co ma sie dziac
no a naukowcy chcieli tylko jakichs probek czy costam zeby powstrzymac wirusa w swoich czasach
nie wiem czy udalo mi sie to sensownie wyjasnic ale dla mnie sprawa jest calkiem jasna
Masz rację, to się nazywa błędne koło, tylko, że za kazdym arzem chcieli powstrzymać Brada Pitta przed uwlonieniem zwierząt, a czy udało im się powstrzymać tego zkitką i wirsuem ? tego nei wiemy bo nie jest pokazane, ale z przebiegu wydarzen mozna sie domysleć, że nie bo w kazdym wymiarze własnie próbuja powstrzymac, jak napisałem wczensiej, Pitta. Tak czy siak wole takie filmy, gdzie mimo tego, że wszystko jest na tacy, tak czy siak tzreba sie nagłowić co jest gdzie i kiedy i jak ;)